Mój koszyk
0 produktów
Z zabytkowego rynku wchodzę na podwórze, a w zasadzie do oficyny. Widać na niej już ząb czasu: tynk lekko odchodzi, na betonowej wylewce czuć wyżłobienia. Dwupiętrowe kamienice nadają jednak specyficzny klimat - tutaj każdy jest na miejscu. Na parapetach czerwone pelargonie sąsiadów, a w oddali bujny zielony trawnik. Przechodząc przez oficynę skręcam w prawo, aby po schodkach wejść do miejsca docelowego mojej podróży. Wita mnie drewniany szyld z napisem „Zakład Szewski / Jan Białkowski” – szyld stworzony przez syna pana Jana.
Wchodzę przez ciężkie, ciemnobrązowe drzwi. Słyszę dzwoneczek – znak, że do zakładu przyszedł klient. Znajduję się w niedużym pomieszczeniu, coś na kształt punktu przyjęć. Jest tu zabytkowe, drewniane biurko, regał z butami czekającymi na swoich właścicieli, a w powietrzu czuć zapach świeżo palonej kawy i narzędzi. Jest też ta specyficzna woń, którą ciężko określić – zapach skóry, ciężki, kłujący w nozdrza, a jednocześnie przyjemny.
Chwilę później z drugiego pomieszczenia wyłania się pan Jan Białkowski.
Zakład szewski działa od 5 listopada 1990 roku, nie ma w tym żadnej rodzinnej tradycji – pan Jan jest pierwszym założycielem. Swoje zamiłowanie do rzemiosła postanowił przekuć w biznes, a smykałki i poszanowania do materiałów uczy także syna. Pan Jan podkreśla, że czeladnictwo wzięło się z tego, że „lubi bawić się skórą”.
“ To takie normalne hobby, lubię naturalne surowce: skórę, rzeźbienie w korze. To zamiłowanie staram się oddać w tworzonych przez siebie produktach.”
Pan Jan tworzy dla NAP większość skórzanych akcesoriów – saszetki, etui, breloki i piórniki. Jak sam twierdzi saszetki nie są skomplikowanym produktem, ale „wymagają uważności i przyłożenia się do detali. Do ich produkcji potrzeba czasu, precyzji i wielkiego serca”. Pan Jan pokazuje jak tworzy saszetki, a dbałość o każdy najmniejszy element przekonuje mnie, że wkłada w swoja pracę dużo miłości.
Jak sam twierdzi, najbardziej lubi robić etui do okularów. Wymagają więcej czasu i dokładności, ale efekt jest tego wart: skóra po specjalnym przygotowaniu robi się twardsza w miejscu noska, a dodatkowa warstwa zabezpiecza szkła. Najlepsza do tego produktu jest skóra Sorensen, która nakładana warstwowo pięknie się usztywnia.
Kolejnym lubianym przez pana Jana produktem jest trójkątny piórnik, choć z jego wytworzeniem sprawa nie jest już taka prosta. Ponieważ piórnik składa się z trzech trójkątów, skórę trzeba odpowiednio przygotować: przyciąć, a następnie ścienić – proces ścieniania skóry pozwala na precyzyjniejsze dopasowanie i przeszycia w miejscach łączenia. Dzięki temu piórnik jest wytrzymały, a miejsca łączenia dwóch kawałków skóry nie są zbyt grube, a przez to bardziej atrakcyjne wizualnie.
„Mój zakład to same wspomnienia. Pracuję tu od 30 lat, a szewcem jestem od 39. Sam sobie ten zawód wybrałem. Jest i nostalgia, i satysfakcja – utrzymanie się na rynku tyle lat nie jest łatwe, ale jestem zadowolony, bo pracuję na siebie i swoje nazwisko” – mówi pan Jan. Wszystkie tworzone produkty tworzy sam. Czasami, kiedy jest więcej zamówień pomaga mu żona.
Drugie pomieszczenie zakładu szewskiego dostępne jest tylko dla rzemieślnika. To warsztat. Znajduje się tu duży powojenny stół, maszyny i narzędzia. Na stole wisi pasek skóry, na którym pan Jan poleruje wcześniej zaostrzone noże. Znajdziemy tu szydła, dratwy szewskie, obcasy, gumy. Najważniejszym narzędziem jest młotek szewski – to od niego zaczyna się i kończy praca. Można powiedzieć, że panuje tu twórczy chaos, ale pan Jan świetnie się w nim odnajduje.
“Najważniejsza jest praca moich własnych rąk, bo to one czują materiał.”
W pracowni jest też mały park maszynowy – sprzęty niezbędne w codziennej pracy. Maszyna do szycia Singer – specjalnie do grubych skór, rozciągarka i kopyta – niezbędne do naprawy skórzanego obuwia, szlifierki – którymi usuwany jest stary klej z przedmiotów. Sprzęty te ułatwiają pracę, ale jak podkreśla szewc: najważniejsza jest praca moich własnych rąk, bo to one czują materiał.
To jak dany produkt będzie wyglądał zależy tylko od pana Jana. Nakreśla kształt, tworzy prototypy, sprawdza. Rzemieślnik pracuje od razu na żywym materiale. Torby, paski, saszetki – to co przyjdzie do głowy, w niedługim czasie znajduje swoje odzwierciedlenie w pierwszym modelu. Pan Jan sprawdza wymiary, docina i przykłada. Jeżeli wygląda dobrze i schludnie – zaczyna tworzyć. Kiedy zamówień jest więcej, korzysta z gotowych szablonów, kiedy są pojedyncze sztuki „idzie na żywioł”. To, co najbardziej cieszy, to praca z naturalnymi surowcami: skórą i drewnem.
Praca szewca czy kaletnika to teraz mało popularny zawód. Kiedyś w Brodnicy było pięć zakładów, dzisiaj został pan Jan i jego kolega. Czekam na zmiany w podejściu do rzemieślniczych zawodów, ale jednocześnie wiem, że to ciężka, jednostkowa praca. Musimy zmienić podejście w myśleniu o przedmiocie, odejść od masowej produkcji, docenić rzemiosło. – mówi Jan Białkowski.
Kolekcja skórzanych akcesoriów re: NAP to saszetki, breloki, etui na okulary, na słuchawki, portfel oraz piórnik produkowane w zakładzie szewskim pana Jana. To także notes w skórzanej oprawie stworzony przez finalistkę konkursu „Znalezione w Polsce” Hanię Szymańską.
Kolekcja re: NAP to niepowtarzalne modele tworzone z resztek skór z produkcji mebli NAP. Zaprojektowane przez projektantki i projektantów NAP w hołdzie idei #lesswaste i współpracy z lokalnymi rzemieślnikami. Bo dobry design to ponadczasowy design.
Kolekcja dostępna w salonach NAP i na nap.com.pl
Zapisz produkty na liście życzeń, aby kupić je później lub udostępnij znajomym