Lubię ubierać wnętrza w pojedyncze stare rzeczy, wyszukane na pchlim targu antyki. Nietypowe przedmioty to dla mnie zawsze szybsze bicie serca.


Druga część wywiadu z Agatą Burno – head of NAP Studio. Rozmawiamy o tym, co sprawia, że wnętrza są „nasze”.
Pierwszą część wywiadu przeczytacie pod tym linkiem.

Czym dla Ciebie jest na planowanie wnętrza?

Sztuka planowania dobrego wnętrza polega moim zdaniem na tym, że robimy wnętrzu tło. Tło bardzo architektoniczne – działasz bryłą, kolorem, prostymi, minimalistycznymi podziałami. Przygotowujesz scenę pod aktorów, którzy oczywiście mogą być wymienni. Dzisiaj jest to krzesło z Vitry, jutro może być to Wishbone Chair. Tło, które tworzysz, pozwala na to, aby wnętrze bardzo prostymi ruchami zmieniać, żeby ono żyło. Człowiek ma taką naturę, że co parę lat podoba mu się coś innego, albo chce odświeżyć przestrzeń, w której żyje. Zadaniem projektanta jest umożliwić mu to bez potrzeby robienia gigantycznego remontu. Jeśli stworzysz mu taką bazę, to można na niej pracować.

Czyli dobry projekt to taki, który dostosowuje się do zmieniającego się życia?

Dobrym projektem jest ten, który pozwala użytkownikowi z nim się utożsamić, w nim żyć. A co za tym idzie, pozwala, by wnętrze żyło, naturalnie się rozwijało – miejmy nadzieję - w dobrym kierunku. Nie jest dobrze, gdy wnętrze jest na tyle ograniczone, tak domknięte, że nie można już tam zrobić ruchu, bo jeżeli wymienisz krzesło na inne to już będzie wyglądało źle. I to jest ograniczające, a projektowanie nie powinno być ograniczające.

Jakie zatem powinno być projektowanie?

Projektowanie powinno być otwarte, powinno dawać poczucie wolności. Moim zdaniem, najbardziej udany projekt to taki, który człowiek może zmieniać dodając albo odejmując elementy, ale ogólny odbiór całości pozostaje dobry i harmonijny. Projekt, który sam się czyta.

Z meblami jest tak samo?

Trochę tak. Jeżeli projektujemy model sofy, myślimy o tym jak on będzie się zmieniał w zależności od tkaniny, czyli tego makijażu, jaki na niego nałożymy. Oczywiście są sofy w różnym stylu, są sofy, które są bardziej luźne, bardziej zwarte, są takie które mogą definiować charakter wnętrza w jedną lub drugą stronę.

Na co zwracasz uwagę przy projektowaniu mebli?

To zależy od efektu jaki chcemy uzyskać. Najważniejsze jest to, żeby była to decyzja świadoma, bo tylko wtedy jesteśmy w stanie dopracować szczegóły i „język”, którym ten przedmiot się posługuje.
Dla mnie bardzo ważną rzeczą jest dopracowanie detalu. Jest to największa, może nie tyle trudność, co najbardziej czasochłonny element procesu tworzenia. Żeby efekt końcowy projektu był dopieszczony pod każdym względem. Dobry projekt polega na tym, aby każdy jego detal był czytany jako świadoma decyzja projektanta.

Charles Eames powiedział: „The details are not the details; they make the product”.

Tak, dokładnie, czasem projektuje się detal specjalnie. Jako sztuka dla sztuki i to jest jak ten przysłowiowy kwiatek u kożucha. Okej, to może zadziałać, ale to nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby detal był piękny sam w sobie, a jednocześnie, żeby był użytecznym, celowym detalem. Nie wymyślonym na siłę, żeby coś upiększyć, tylko niejako naturalnie wychodził z produktu.

Osoby, które zajmują się projektowaniem na szeroką skalę mają wiele bodźców. Jednego dnia projektujesz wnętrze takie, drugiego dnia inne. Jak to przekłada się na życie prywatne, po pracy: szukasz minimalizmu, czy raczej odważnie podchodzisz do własnych wnętrz?

Zdecydowanie nie szukam minimalizmu. Nie mogę się wypowiadać za innych, ale nasza praca jest trochę przekleństwem. Obcujesz, po pierwsze, z pięknymi rzeczami, po drugie wyłapujesz piękne przestrzenie. W dobie internetu, świat stoi otworem i jesteś w stanie obejrzeć wszystkie najpiękniejsze wnętrza, które powstają na świecie w ciągu 5 minut bycia online. Te inspiracje, to jest tak silny bodziec, że faktycznie ciągle chcesz więcej. Poruszasz się po różnych stylach, bo jako projektant powinieneś pracować na różnych stylach.

Bar w hotelu The Westin Warsaw, projekt NAP Studio

Zmieniasz swój dom?

Mój dom żyje i podejrzewam, że nigdy nie będzie skończony. My permanentnie będziemy go przerabiać, ulepszać, zmieniać, i to też jest fajne. To droga, kreowanie własnej przestrzeni. U nas jest to o tyle zabawne, że mój mąż też jest architektem. Oboje działamy, bawi nas to i cieszy. Ciągle mamy nowe pomysły, zastanawiamy się, nie zamykamy się na nie. Ten dom jest tym, na co możemy sobie w tym momencie pozwolić, co jesteśmy sobie w stanie w danym momencie wykreować, a czy za rok, nie zmienimy tej decyzji? Pewnie tak. Ale to właśnie na tym polega.

Jakie jest tło, baza, o której mówiłaś w kontekście Twojego własnego domu?

Moja baza może wydawać się bardzo surowa, minimalistyczna. Tło do działań, które nastąpią. Najważniejsze jest, i to w każdym rodzaju projektowania, żeby się w tym wnętrzu, na tym meblu dobrze czuć. Upiększamy własną przestrzeń po to, żeby się dobrze czuć! Żeby było nam na tym wygodnie. Ten czynnik uczucia jest takim definiującym.

Skoro rozmawiamy o uczuciach, czy masz takie przedmioty, które wozisz ze sobą do każdego miejsca, w którym mieszkasz, które przeprowadzają się razem z Tobą?

Mam! Mam lampkę po babci projektu Marianne Brandt - jest mocno zniszczona, ale świadomie nie chce jej odnawiać. W pewnym momencie kabel nie stykał i mój mąż chciał go wymienić - nie pozwoliłam. To jest oryginalny kabel, który jest poskręcany, połatany - taki ma być, niech będzie na niej widoczny ten ząb czasu. I obrazy, wożę ze sobą obrazy wszędzie.



Widziałam u Ciebie obraz jeziora i kojarzę go już z wielu Twoich wnętrz.

Tak, to jest akurat obraz mojego autorstwa, więc siłą rzeczy go wożę, ale mam parę grafik, z którymi też się nie rozstaję. No i książki, tony książek. W dobie czytników, ebooków i tym podobnych, ja jestem tradycjonalistką. Uważam, że książki tworzą wnętrze, dają nam charakter, nawet jeżeli mają służyć jako stolik do kawy, czy leżeć na podłodze. Książka absolutnie wszędzie nadaje duszę wnętrzu.

Książki mówią wiele o właścicielu…

Pewnie tak. Ciężko mi ufać ludziom, którzy nie mają książek w domu. Tak samo jak tym, którzy nie lubią dobrze zjeść [śmiech].

Projekt Sofy Wall Street

Dla NAP zaprojektowałaś kolekcję Wall Street, po której widać, że jest inspirowana Nowym Jorkiem.

Nowym Jorkiem, modernizmem okresu powojennego i przedwojennego. Razem z Martą Markiewicz odpowiedziałyśmy na potrzeby biznesowego wnętrza. Sofa była projektowana na potrzeby Służewca i potem uznałyśmy, że jest to na tyle fajne, że warto może by na tym popracować i stworzyć coś większego. Widać silne wpływy tego modernizmu. Kolekcja Wall Street ewidentnie jest pokłonem dla tych późniejszych lat 50. XX w.

Jakie były przedwojenne projekty?

Były bardzo wyrafinowane, przez to, że były takim zerwaniem z eklektyzmem, skupiano się na detalu i na rzemiośle. Niemożliwe było możliwe. Powstawały projekty kompletnie odjechane i rzemiosło na to odpowiadało - były możliwości technologiczne, żeby coś zrobić. Postkomunizm wprowadził kicz i pewien rodzaj niechciejstwa, a w konsekwencji załamania się rzemiosła. W pewnym momencie rzemiosło musiało zacząć raczkować od początku, bo pewne rozwiązania systemowe ograniczyły możliwości rzemieślników, w jakiś sposób się od tego odchodziło. Wszystko się robiło szybko, systemowo, taśmowo.

Wnętrza Trybuny Honorowej na Torze  Wyścigów Konnych Służewiec, zaprojektowanej przez Agatę i jej zespół

Było też skierowanie w stronę sztucznych materiałów, plastiku. Teraz z powrotem wracamy do natury.

Tak, były tanie tworzywa, był plastik. Teraz zaczyna się normować, ale było tak, że żeby zrobić coś z litego drewna, czy coś ślusarskiego to był trud. Weźmy pod uwagę, jakie kiedyś były okucia, jakie bramy były projektowane, jakie okna, a w tej chwili znaleźć rzemieślnika, który jest w stanie coś takiego zrobić jest na wagę złota, to jest prawie niemożliwe, bo przyzwyczailiśmy się, że się słyszy „nie da się”, „tak się nie robi”, a kiedyś się dało.

Wracamy do rzemiosła?

Wracamy do poszanowania pracy i siłą rzeczy rynek wykonawców będzie musiał odpowiedzieć na tę potrzebę. Ludzie mają dość tanio i niedbale zaprojektowanych materiałów, a z drugiej strony też nie chcą wydawać niebotycznych pieniędzy na to, żeby to wyglądało tak jak sobie zapragną. Już nie chcemy być zalani tanim plastikiem. Dobre rzemiosło wróci do łask.

Projekt baru zaprojektowany na potrzeby realizacji NAP Studio

Kolekcje zaprojektowane przez NAP Studio są osadzone w historii, inspirowane tęsknotą za czasami, w których rzemiosło było na lepszym poziomie. Zwracają uwagę, inspirują.

One zaburzają prostotę, która gdzieś tam w pewnym momencie zawładnęła gustami i duszami ludzi. Wraca się do organicznych kształtów, fajnie jest też szukać inspiracji w naturze - zobaczmy na to jak jest zbudowany liść, jak się opiera na gałęzi, jak to wszystko perfekcyjnie działa. Dlatego właśnie mówię, że inspiracja jest wszędzie. Możesz iść i inspiruje cię kolor, to jak się gałązki o siebie opierają. I to się przekłada na myśl, na projekt. Ja często mam tak, że pomysły mi się rodzą we śnie lub jak jadę samochodem, nagle do mnie trafia: „przecież to można zrobić tak!”.

Miałaś tak kiedyś, że coś zobaczyłaś i na pierwszy rzut oka pomyślałaś: „jakie to brzydkie”, a przy drugim spojrzeniu jednak coś sprawiło, że cię zainspirowało?

Miałam, wiele razy. Były przedmioty tak brzydkie, że aż piękne, że mnie uwiodły. Często się tak zdarza. Jeżeli coś wywołuje w tobie emocje i ty myślisz o tym, bez względu na to czy są to negatywne, czy pozytywne emocje, jeżeli coś zostaje, a nie zapominamy o tym po kilku minutach, to warto się nad tym pochylić. Skąd wzięła się ta myśl w głowie? Czasem warto się pochylić nad czymś dziwnym, bo to może się przerodzić w coś bardzo ciekawego.

Projekt warszawskiej sypialni zaprojektowanej przez NAP Studio

Masz jakieś projektowe marzenie?

Chciałabym w tej chwili skupić się na meblach, bo to faktycznie jest dla mnie wyzwaniem. Tutaj jest dużo bardzo tematów do zgłębienia.

Czy chciałabyś stworzyć takie kolekcje, którymi można umeblować całą przestrzeń, czy raczej wychodzisz z założenia, że lepiej jest te meble mieszać?

Ja bym wolała tworzyć pojedyncze przedmioty. Meble które samoistnie będą wyglądać pięknie, a jednocześnie harmonijnie się ze sobą łączyć. Po prostu dobrze ze sobą wyglądać. Inna sofa, inny fotel, jeszcze inne krzesło, aczkolwiek krzesło jest najtrudniejsze. Tutaj trzeba pokory, żeby stworzyć dobre krzesło. Ktoś kiedyś powiedział, że najtrudniej jest zaprojektować krzesło.

Jak różni się proces projektowania mebla od procesu projektowania wnętrza?

Cały proces tworzenia mebli jest zupełnie inny niż tworzenie wnętrza. Przy wnętrzach kontrolujesz, patrzysz z większej perspektywy. Przy meblu jest to takie 1:1, siadasz, sprawdzasz, czy jest wygodny. Odbierasz to całym sobą. Tak naprawdę jest to dość hedonistyczne, no bo pracujesz nad tym, żeby było Ci dobrze. To jest przyjemny zawód, bo kręci się wokół przyjemności człowieka, w dopieszczaniu jego podstawowych potrzeb. Jest to szalenie interesujące.

Szkice sofy Wall Street w wykonaniu Agaty

Na koniec powiedz: dobre rzemiosło to…?

Dobre rzemiosło to poszanowanie dla materiału. Kunszt, wiedza, detal, który tworzy obiekt. 
Jakość to synonim dobrego rzemiosła, bo jeżeli coś jest dobre, to musi być dobrej jakości.

Z Agatą Burno rozmawiała Martyna Radomska

Agata Burno - absolwentka architektury i urbanistyki na Politechnice Gdańskiej. Od 2017 Architect & Head of NAP Studio. Pasjonatka sztuki, pięknych wnętrz, dobrego wina i wycieczek w polskie góry. Nie wyobraża sobie domu bez książek. Jej ulubionym projektem jest niekończący się projekt własnego domu.