Droga do ceramiki

Jak wyglądała Twoja droga do ceramiki? Skąd ceramika pojawiła się w Twoim życiu?

Z zainteresowania rękodziełem. W moim domu były gliniane naczynia, gobeliny, lniane obrusy. Chciałam zajmować się sztuką, ale racjonalne wydawało mi się ukończenie bardziej praktycznych studiów.

Jakie studia ukończyłaś?

Jestem socjologiem, co oczywiście nie świadczy najlepiej o praktyczności, ale wydawało mi się to mniej szalone niż ASP. Mieszkałam we Wrocławiu, tam jest duże nasycenie ceramikami ze względu na Wydział Ceramiki ASP. Spotkałam znajomą i tak od słowa do słowa, zaproponowała, że będzie mnie uczyć w swojej pracowni.

Czyli pracowałaś gdzie indziej, a ceramika była Twoim hobby?

Tak, przez jakiś czas. We Wrocławiu uczyłam się przez rok, a potem przeprowadziłam się do Warszawy.

Uczyłaś się od podstaw?

Tak, ze swobodą, bez presji. To było urocze rozpoczęcie. Rzadko się zdarza, żeby tak od razu, z ulicy wylądować w swojej pracowni. Byłam zupełnie „zielona”, ale pełna entuzjazmu i tak naprawdę przypadek sprawił, że jestem ceramikiem.

Gdy przeprowadziłam się do Warszawy, trafiłam do pracowni prowadzonej przez Stowarzyszenie Keramos na Żoliborzu. Keramos działa od 30 lat w tej branży, najdłużej w Polsce. Wychowali rzesze uczniów. Sądzę, że połowa warszawskich pracowni to dzieci Keramosu. Uczyłam się ceramiki od artystów-zapaleńców, była to nauka nasycona treścią i doświadczeniem. Przekazywali wiedzę, ale też nastawienie, etos, pasję. Uczyłam się tam z przerwami 5-6 lat.

Własny piec

Kiedy zmieniłaś ścieżkę kariery, od kiedy zajmujesz się wyłącznie ceramiką?

Od pięciu lat działam sama. W końcu musiałam sobie powiedzieć: „to jest mój zawód, chcę się tym zajmować”. Wiele osób ma pasję i z czasem nadchodzi moment, kiedy stawiają wszystko na jedną kartę. To wymaga przeorganizowania całego życia. Ceramika to ciężka praca, również jeśli chodzi o zaplecze materiałowe i sprzęt – trzeba zainwestować, żeby się tym zajmować.

Rozmawiałam kiedyś z Tobą na targach i mówiłaś, że forma mis była robiona z liści kapusty. Czy są to Twoje autorskie rozwiązania? Jak wygląda proces tworzenia Twojej ceramiki?

Wszyscy ceramicy zaczynają od tego samego – na pierwszych zajęciach wykorzystywane są liście. To jest abecadło ceramiczne, wszyscy to robią.

Ceramicy lubią takie materiały, to nic oryginalnego. Pomyślałam: jak to zrobić, żeby coś, co istnieje np. liść zachował najwierniej swój kształt? Jak to zrobić, żeby go nie deformować? Wykonałam wiele prób, żeby ten liść był cienki, odwzorowany 1:1 i zachował swoją fakturę z obu stron. Na początku wiele naczyń pękało, kruszyło się, bo chciałam, żeby były jak najcieńsze – jak liść. Teraz wykorzystuję liście do tworzenia form do wazonów, ale roślinne „ciała” stają się coraz mniej wyraźne, czasami trudno je dostrzec w ostatecznym kształcie naczynia, zostaje z nich idea i niepowtarzalność. Z malutkich liści powstają małe pojemniczki – cukierniczki, czasami na nóżkach, żeby dodać glinie trochę lekkości. Poszukiwanie lekkich form doprowadziło mnie do ostatnich prac – wiszących osłonek na rośliny. Pomysł wpuszczania jak największej ilości zieleni do domu jest mi bardzo bliski, a wiszące osłonki możemy zainstalować wszędzie, więc są także praktyczne.

Las

Czy natura jest zawsze punktem odniesienia? Źródłem inspiracji?

To jest najprostsze i nierozerwalnie związane z ceramiką. Ciężko jest z niej tworzyć formy bardziej wysublimowane, abstrakcyjne. Przynajmniej ja tego nie czuję. Na każdym spacerze w lesie widzę coś ciekawego, co mogłabym wykorzystać. Dla inspiracji wystarczą mi codzienne spacery z psem.

Czyli nie odnosisz się do sztuki, nie inspiruje Cię bezpośrednio, czerpiesz z natury?

W Warszawie zamieszkałam niedaleko lasu. Moja świadomość tego, czym jest las i jak wpływa na człowieka, bierze się z bezpośredniego doświadczenia. Mieszkając praktycznie na granicy lasu, czuję się zobowiązana, żeby o tym lesie opowiadać.

Czyli Twoje prace przynależą do tego lasu jak do naturalnego otoczenia?

Jeśli mam coś do powiedzenia, to jest to raczej głos otoczenia, w którym żyję. Gdybym żyła w pobliżu łąki, czy nad morzem – prawdopodobnie robiłabym inne rzeczy. Kiedyś nie rozróżniałam aż tylu kolorów. Nie wiedziałam, że kolor nieba może mieć tyle odcieni, które potem odnajduję w swoich pracach. One są rodzajem przekaźnika.

Czy to, że masz kontakt z materią – ziemią, przekłada się na Twój styl życia, na Twoje wybory, nawet wybory konsumenckie? Domyślam, się, że to czym się zajmujesz, może sprawiać, że inaczej postrzegasz pracę innych? Być może masz większą świadomość lub zwracasz uwagę na inne rzeczy?

Płaczę nad każdym ściętym drzewem. Pewnie nie przeżywałabym tego tak mocno, gdyby nie chodzenie po lesie. Gdzieś z tyłu głowy mam myśl, że za chwilę tego lasu nie będzie, bo Warszawa się rozrasta i powstanie tam obwodnica. I to się dzieje wszędzie. Chciałabym, żeby ludzie, którzy wybierają moje rzeczy, zastanowili się nad naturą.

Domyślam się, że ten rodzaj wrażliwości na otoczenie wpływa na Twoje wybory, sprawia, że kupujesz rozważnie i świadomie?

Tak, staram się częściej ubierać w second handach, kupować sprawdzoną żywność bezpośrednio od producentów, kosmetyki bez chemii, nie wyrzucać a naprawiać, szanować to, co mamy. Trzeba zastanowić się nad tym, z czego są przedmioty, które kupujemy, jak zostały zrobione, czy są wyprodukowane w Polsce, czy z poszanowaniem praw pracowniczych. Pewnie każdy, kto sam coś robi, od razu zyskuje tę wrażliwość. Każdy drobiazg przynoszony do domu powinien być przede wszystkim bezpieczny, etycznie wyprodukowany, potem funkcjonalny i estetyczny. Lubię rękodzieło, bo to oznacza, że ten przedmiot ma jeszcze jakąś historię do opowiedzenia.

Dom

Na blogu zastanawiamy się nad pojęciem domu, czym jest dom także na poziomie emocjonalnym. Często dom to nie tylko przestrzeń, ale również pewien wymiar duchowy – czy ten aspekt jest dla Ciebie ważny?

Przeprowadziłam w swoim życiu taki eksperyment – przez dziesięć lat mieszkałam w wynajmowanych mieszkaniach. Próbowałam sobie z tym poradzić, więc byłam wyznawczynią filozofii, że nie ma znaczenia, gdzie mieszkam, że jestem mobilna, nie przywiązuję się do miejsc, umiem zaaranżować każde wnętrze. Jednak gdy zamieszkaliśmy u siebie, to okazało się, że to wszystko było samoobroną, ochroną przed złym samopoczuciem, pod spodem była tęsknota za swoim domem.

Nie chcę być anonimowa, działam w stowarzyszeniu w naszej dzielnicy. Poznałam miejsce, historię, rośliny, które rosną w moim lesie. Człowiek chce działać szerzej, nie tylko dla siebie. Lubię mieszkać przytulnie, otaczać się przedmiotami. Jestem zbieraczem, przynoszę gałązki i inne znaleziska ze spacerów, więc mam w domu dużo rzeczy.

Równowaga

Jak wygląda Twoja praca – jest bardziej medytacyjna, czy fizyczna? Jesteś głową w codziennych sprawach, czy skupiasz się na pracy z ceramiką?

Ceramika leczy. Każdemu, kto ma problemy, polecam pracę manualną, czy ćwiczenia. Gdy pracujesz automatycznie, tracisz skupienie. Dopóki praca wymaga koncentracji, jest oczyszczająca, przypomina medytację

Czy nadal pracujesz w skupieniu?

Tak, przy twórczych rzeczach trzeba być zaangażowanym. Ale jeśli robisz np. sto talerzy, to przy trzydziestym raczej nie przeżywasz już uniesień. Jestem wdzięczna NAP, bo wciąż mogę wam proponować coś nowego. Nie powtarzam tylko tego, na co jest zapotrzebowanie. Mam możliwość niepowielania wzorów i mogę się wypowiedzieć, bo jest to jednak rodzaj komunikacji.

W naszej kulturze kryterium oryginalności jest bardzo ważne. Czy masz receptę na to, żeby mimo pewnej powtarzalności wciąż się rozwijać? Czy jak wracasz do wcześniejszych projektów, choćby misy, którą zrobiłaś trzy lata temu – myślisz „teraz jestem w innym punkcie, teraz zrobiłabym to inaczej”?

Za każdym razem tę samą formę robię inaczej. Bardzo wiele uwagi poświęcam szkliwieniu – wielokrotnie szkliwię i nakładam różne materiały, angoby, ścieram, poprawiam. Efekt nie jest do końca przewidywalny. Nigdy nie wiem, co wyniknie z tych przetarć, co dla mnie też jest ciekawe i rozwijające.

Czyli jesteś cały czas w drodze, procesie?

Tak i nie boję się, że zabraknie mi pomysłów. Pomysły są wszędzie. Wystarczy połączyć pracę z uważnością. Tworzenie ceramiki nie jest wiedzą tajemną, nie wymaga niezwykłych umiejętności, ale czasu. Dlatego parę dobrych lat zajęło mi dojście do punktu, w którym jestem.

Dziękuję za rozmowę.

Z Kasią Białek rozmawiała Marta Kowalczyk-Cichoń

Kasia Białek

Kasia Białek – ukończyła socjologię, od ponad 10 lat tworzy autorską ceramikę. Należy do Stowarzyszenia Artystów Ceramików Keramos i do Związku Polskich Artystów Plastyków Polska Sztuka Użytkowa.