NAP

Co jest teraz najważniejsze w prowadzeniu firmy? Na czym się skupiasz po dziesięciu latach działalności?

Na rozwoju. Po dziesięciu latach rozumiesz, że nie można mieć wszystkiego i pokazywać wszystkiego. Mamy cały dział akcesoriów, które służą drobnym przyjemnościom, rozpieszczaniu samego siebie. Jest dział salon, do którego dokonaliśmy wyboru wygodnych sof, foteli, stolików i drewnianych mebli. Świadomie nie sprzedajemy oklein, materiałów naśladujących materiały szlachetne itd. Kolejna grupa produktów to sypialnia: łóżka, poduszki, prześcieradła, pledy, narzuty – cała filozofia dobrego snu. Zależy nam na idei przystani, miejsca wypoczynku. Pracujemy nad kilkoma nowymi modelami sof, rozwiniemy też naszą kolekcję z linoleum – materiału, którym jestem zafascynowana. W Polsce linoleum ma niesłusznie złą konotację. To materiał na bazie naturalnych surowców.

Jak wygląda proces wyboru produktów, które są w sprzedaży? Czy wybieracie na zasadzie miłości od pierwszego wejrzenia, czy kryje się za tym skomplikowany proces selekcji?

Czasami miłość. Ale nie tylko. Przed targami to jest dłuższy proces.

Anita prezentuje łóżko z kolekcji NAP Beds Collection

Czyli wyboru dokonujecie głównie na targach?

W większości tak, ale naszych źródeł jest bardzo dużo. Staram się bywać, chyba mogę tak to określić, bywać w świecie, by oglądać to, co ludzi inspiruje, cieszy w danych środowiskach i krajach.

Jest etap rozglądania się, przygotowań, robienia zdjęć, zastanawiania się. Analizujemy naszą ofertę i sprawdzamy, czy mamy miejsce dla danego produktu np. lampy biurkowej. Następnie poszukujemy dobrej lampy do uzupełnienia naszej kolekcji. Jedziemy na targi z wyznaczonym celem. Każda z 4-5 osób szuka na targach najlepszych produktów. Po powrocie organizujemy radę produktową i analizujemy ceny, jakość, materiał, firmę – czy budzi zaufanie, czy jest długo na rynku itd. Składamy pierwsze, testowe zamówienie, przychodzi produkt,przyglądamy mu się raz jeszcze, sprawdzamy, czy z firmą się dobrze współpracuje. I jak wszystko przebiegnie pomyślnie, to produkt dołącza do naszej oferty.

Podróże i sztuka

Co Cię inspiruje?

Podróże! W moim telefonie mam mnóstwo zdjęć: starych kafelków, lastryka, kolorów, murów, fascynują mnie drzwi, okiennice, dekory. Starannie wybieram muzea i wystawy, szczególnie lubię domy-muzea, w których mieszkali i pracowali ważni dla mnie twórcy. Fascynują mnie ogrody miejskie i botaniczne. W tym roku planuję zobaczyć dom Villa e-1027 wybitnej projektantki Eileen Gray na Lazurowym Wybrzeżu. Ostatnio byłam na wystawie Edwarda Hoppera i zachwyciłam się kolorami i światłem.

Czyli sztuka jest dla Ciebie bardzo ważna?

Sztuka daje Ci przestrzeń, swobodę myślenia. Zdarza się, że również przyroda np. kolor szary, który widzisz na niebie i myślisz: ten szary powinien u nas być! Ostatnio zwiedzałam w Zurychu dom zaprojektowany przez Le Corbusiera. Wchodzisz do takiego domu i widzisz zupełnie inne podejście do przestrzeni, inną organizację, to otwiera ci kolejne perspektywy, obszary. Myślisz: świetnie, świetnie, dlaczego nie tak?

Jak jest w Twoim domu – czy produkty, które pojawiają się w NAP siłą rzeczy przyciągasz też do swoich wnętrz? Udaje ci się powstrzymać, czy ulegasz pokusom?

Powiem tak: trzeba samemu to poukładać, zrobić porządek w swojej głowie. To jest bardzo trudne. Nie na tym przecież rzecz polega, żeby mieć wszystko. Od czasu do czasu lubię sprawić sobie przyjemność i posiadanie nowego, ładnego przedmiotu jest taką przyjemnością, ale sytuacja jest opanowana.

Tego jest coraz więcej, więc czasami zdarza mi się i nie mogę się powstrzymać. Podobnie jak z ubraniami – czasami musisz coś zmienić, ale nie wszystko. Jednak chcesz pozostać sobą.

W domu prawie nie mamy mebli i ograniczamy liczbę przedmiotów. Jeśli pojawia się nowy przedmiot, to inny musi wypaść. Zazwyczaj kogoś obdarowujemy. Czasem dochodzimy do wniosku, że coś nie do końca się broni, albo nie lubimy z tym być, bo tak się też zdarza. Przedmioty dyktują swoje prawa i żyją swoim życiem. Mamy trzy sofy, ale wszyscy biją się o miejsce na najmniejszej sofce. Na wielkiej sofie za to uwielbiają spać psy.

Uśmiechnięty Ginger – jeden z psów Anity i Tomasza

Czy ktoś z polskich twórców jest ci szczególnie bliski?

Trudno jest mi wskazać jedną osobę. Na pewno najbliższy jest mi film – polska szkoła, uważam, że mamy wybitne kino, z którego jestem bardzo dumna. Obraz, sztuka filmowa bardzo na mnie oddziałują. Gdy mam trudny dzień i chcę zająć czymś myśli, to wybieram film.

Dziękuję za rozmowę.

Z Anitą Czerwińską rozmawiała Marta Kowalczyk-Cichoń. Grafika na górze strony – projekt pawilonu Le Corbusiera w Zurichu, źródło


Anita Czerwińska założycielka NAP

Anita Czerwińska – zanim w 2006 roku wraz z mężem Tomaszem Czerwińskim założyła firmę NAP, zajmowała się terapią młodzieży. Miłośniczka zwierząt (ma dwa psy i kota), podróży, kina i swojej pracy.

Zdjęcie wykonane w pawilonie Le Corbusiera w Zurichu, miejscu symbolicznym dla Anity, które „wyznacza i porządkuje myślenie o przestrzeni”